7 czerwca 2017

Stanowisko Małopolskiego Kuratora Oświaty wobec odmowy publikacji sprostowania nieprawdziwych informacji

W związku z odmową publikacji sprostowania nieprawdziwych informacji, które znalazły się w artykule pt. „Niespodziewane efekty reformy edukacji. Tego PiS nie przewidział” autorstwa redaktor Agnieszki Maj, opublikowanego w dniu 5 maja 2017 r. w Dzienniku Polskim w wydaniu papierowym i internetowym, przekazuje się jego treść do publicznej wiadomości. 
 

Treść sprostowania

„Pani Agnieszka Maj pisząc artykuł „Niespodziewane efekty reformy edukacji. Tego PiS nie przewidział” opublikowany w dniu 5 maja 2017 r. w Dzienniku Polskim w wydaniu papierowym i internetowym użyła moich wypowiedzi udzielanych przy różnych okazjach, ale nie pod kątem tego konkretnego tematu, stąd zapewne wiele błędów.

Cały artykuł oraz użyte zdjęcie wieszczą klęskę reformy i jakieś zamieszanie. Otóż jest zupełnie odwrotnie. W całej Małopolsce reforma nie spowodowała likwidacji szkół (tylko dwa gimnazja są wygaszane ze względu na zły stan techniczny budynku i koszty wynajmu pomieszczeń w budynku niesamorządowym), a propozycje zmiany miejsca nauczania uczniów leżą w gestii samorządów i tylko od nich zależy, czy taką zmianę zaproponują. Zawsze jednak musi być zgoda rodziców i to rodzice decydują, czy przeniosą dzieci do innego budynku. Równocześnie uczniowie powinni nadal mieć tego samego wychowawcę i jeśli nie wszystkich, to większość nauczycieli. Jestem przekonana, że organy prowadzące szkoły będą podejmować działania zgodnie z interesem społeczności lokalnej z poszanowaniem woli rodziców. To, że nie wszędzie tak się dzieje nie jest wynikiem reformy, ale działań podejmowanych przez samorządy.

Szczególnie oburzył mnie fragment tekstu pod tytułem „Reforma spowoduje większe korki?” Jednym z celów reformy jest zwiększenie efektywności nauczania.

Zarzut, że zmniejszenie liczby osób w klasach szkół ponadgimnazjalnych do 28 spowoduje niemożność podzielenia na grupy uczniów na przedmiotach przyrodniczych jest kłamstwem. W klasach pierwszych dzisiejszego liceum ogólnokształcącego przedmioty przyrodnicze są w wysokości jednej godziny tygodniowo, a podział na grupy może nastąpić (ale nie musi), gdy godzin jest więcej niż jedna. To prawo wprowadzone przez poprzednią ekipę rządzącą i ówczesnego ministra edukacji – panią Krystynę Szumilas. Dodatkowo zajęcia laboratoryjne muszą być uzasadnione podstawą programową. Oczywiście, organ prowadzący może dodać godziny na realizację danego przedmiotu, ale wtedy to on ponosi koszty. W klasach drugich i trzecich wprowadzane jest profilowanie i wybrany kierunek narzuca większą liczbę godzin z przedmiotów rozszerzonych. Proponuję wszystkim zaniepokojonym liczbą 28 osób w klasie podjęcie refleksji nad warunkami uczenia w klasach licealnych. W Krakowie liczba uczniów w klasach licealnych oscyluje między 34 – 43. To oznacza, że uczniowie uczą się np. języka polskiego, matematyki, historii, geografii w tak licznych zespołach klasowych. Nauczyciele często z braku czasu nie mogą podjąć dyskusji z uczniami, wysłuchać odpowiedzi ustnych, oceniają jedynie na podstawie prac pisemnych. Jest to niezgodne z zasadami oceniania. Dla mnie to nieposzanowanie prawa człowieka do formułowania własnych sądów i wypowiedzi. Uczniowie z tak licznych klas bardzo często właściwą wiedzę otrzymują na korepetycjach, a nie w klasie. Przy zmniejszonym stanie liczbowym klasy istnieje duża szansa, zmniejszenia liczby korepetycji, bo nauczyciel lepiej pozna swoich uczniów, będzie mógł nawiązać z nimi kontakt werbalny, odkryć ich możliwości, a nawet wyłowić talenty. W odróżnieniu od nauczania języka polskiego, historii, geografii, matematyki nauka języków obcych odbywa się w komfortowych warunkach, bo w grupach nawet 12 osobowych. Takie faworyzowanie nauczania języków obcych jest wg. mnie ogromnie niewłaściwe. Wprowadzenie liczby 28 osób w klasie powinno  zlikwidować dyskryminowane do tej pory nauczanie ojczystego języka, historii, matematyki i geografii.

Praca szkół na jedną zmianę jest standardem w Europie zachodniej, w większości krajów Unii i w rozwiniętych gospodarczo krajach świata. Znajomość funkcjonowania organizmów dziecięcych uczy, że najlepiej funkcjonuje umysł w godzinach porannych i przedpołudniowych. Kiedy dziecko zaczyna lekcje w południe albo jeszcze później, jego możliwości percepcyjno-intelektualne są dużo słabsze. Nauka na jedną zmianę, to danie wszystkim dzieciom jednakowych szans rozwoju. Szkoły, w których nauka kończy się ok. 13.00 -14.00 mogą nadal zajmować się dzieckiem, organizując zajęcia pozalekcyjne i to te rozwijające, ale także wyrównujące braki. Patrząc na Kraków i Małopolskę myślę właśnie o takiej szkole, która dba o ucznia i opiekuje się nim jak najpełniej, w której każdy uczeń jest bezpieczny.

Z uporem wartym lepszej sprawy, Pani red. A. Maj powtarza, że nauczyciele w liceach będą tracić pracę, jeśli tylko będzie mniej oddziałów klasowych. Po pierwsze, z analizy danych o zatrudnieniu nauczycieli i wstępnych informacji z arkuszy organizacyjnych nie zanosi się na zwolnienia, jedynie na likwidację godzin ponad etat. Może się także zdarzyć, że emeryci stracą godziny albo, że w okresie przejściowym nieliczne osoby będą musiały uzupełniać etat w innej szkole. Za dwa lata, czyli wtedy gdy do szkół ponadpodstawowych wkroczy reforma będzie więcej klas, bowiem liceum będzie czteroletnie, a technikum pięcioletnie zatem będzie trzeba zatrudnić więcej nauczycieli. Inna też będzie siatka godzin, ale to zbyt szczegółowe sprawy.

Ostatnia sprawa. Wielokrotnie wyjaśniałam, że przy rekrutacji do klas pierwszych szkół podstawowych naprawdę nic się nie zmienia. Zawsze było tak (nawet wtedy, gdy byłam dyrektorem przez 19 lat), że rekrutuje się uczniów spośród dzieci zamieszkałych w obwodzie, a pozostałe wolne miejsca uzupełnia się dziećmi spoza obwodu. Jeżeli zainteresowanie daną szkołą będzie duże, dyrektor szkoły może zwrócić się z wnioskiem do organu prowadzącego o otwarcie dodatkowego oddziału.”